Klubowa dyskusja o „Mojej walce”
przebiegała głównie między obozem zwolenników i przeciwników.
Dwie osoby podchodziły do sprawy spokojnie, dostrzegając poważne
wady, ale i ważne zalety.
Przeciwnicy narzekali głównie na
nudę, brak spektakularnych wydarzeń, zwyczajność bohaterów,
długie opisy.
Zwolennicy nie dostrzegli dłużyzn, tylko budowanie
atmosfery przez obraz. Zwyczajność bohatera i jego szczerość były
podstawą odczucia wspólnoty z narratorem nawet przy braku odniesień
do własnych przeżyć czytającego.
W skrócie można powiedzieć, że to
powieść o dojrzewaniu, przemijaniu, zmianach perspektyw, śledzeniu
śladów przeszłości, które kształtują teraźniejszość. W
pierwszym tomie to trudna relacja z ojcem zdaje się sterować życiem
bohatera. Niemal każde wydarzenie, które nam przedstawia rozgrywa
się w obecności lub ze względu na ojca.
Karl Ove zdaje się niczego nie kryć.
Opisuje swój osobisty świat i własne odczucia. Można odnieść
wrażenie, że opowieść nie jest uniwersalna, a skrajnie
zindywidualizowana, ale z tej bardzo osobistej historii wyłaniają
się zjawiska, relacje, role do których może odnieść się każdy,
nawet jeśli ma skrajnie odmienne doświadczenia i wyciąga inne
wnioski. Należy jednak pamiętać, że to nie autobiografia
skupiająca się na punktach zwrotnych i najciekawszych dla
czytelnika zdarzeniach, ale artystyczne przetworzenie zwykłego
życia.
Nie ma tu psychoanalizy. Jest rodzaj
pisarskiego manifestu, poszukiwanie prawdy w kreacji, nieco
młodopolska wizja artysty obolałego, walczącego z chaosem form i i
życia, wrażliwego, obcego, przepełnionego gniewem.
Jak wyraźnie mówi sam Knausgard forma
jest podstawą literatury, ona decyduje o jakości.
Warto zwrócić uwagę na pozorną
prostotę tej powieści.
Bardzo sprawnie i płynnie przeplata
przeszłość z teraźniejszością. Wydarzenia wywołują
wspomnienia, przeszłość wyjaśnia obecne uczucia, które w
rzeczywistości są już obserwowane z perspektywy kolejnej warstwy
czasu. Wszystko sprawia wrażenie autentycznego zapisu na gorąco,
ale bez zająknienia, bez słowotoku. Zdania trafiają w punkt,
zawierają to co trzeba i nie więcej, ponieważ wszystko zostało
już przemyślane i obejrzane z dystansu.
Wszystko rozgrywa się w ciągu 40 lat,
opisane z perspektywy ok. siedmiu dni od wiadomości o śmierci ojca
do pogrzebu. Śmierć, relacje z bliskimi, rozliczenie z samym sobą
zaprzątają myśli bohatera i segregują wspomnienia.
Na pewno warto sięgnąć po książkę
i sprawdzić, co my w niej znajdziemy. Ja jestem ciekawa wokół
czego został zbudowany drugi tom.
http://109.ursynoteka.pl/?p=892
OdpowiedzUsuń