czwartek, 26 czerwca 2014

Powieściowa tapeta

foto: Karpeek

Serwis Booklips.pl opublikował interesujący artykuł na temat fototapety, którą zdobią grzbiety książek ze specjalnymi kodami. Książki można sobie wybrać, tapeta się drukuje, przyklejamy i voila! Możemy czytać swoje sfotografowane powieści na urządzeniach mobilnych. Propozycja pochodzi z Rumunii i zrobiła na mnie duże wrażenie. Ciekawe, na ile pomysł się przyjmie i czy podchwyci go reszta świata. Przy rosnącym czytelnictwie e-książek nie jest to wykluczone.

Cały artykuł znajduje się tutaj.

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Achilles. W pułapce przeznaczenia

Kasia pytała w długi deszczowy weekend o nasze lektury, ale ja nawet nie zajrzałam do internetu:(

W tym czasie dokończyłam "Papuszę" i z pewna podejrzliwością sięgnęłam po powieść o Achillesie.

Miałam obawy, bo amerykańscy pisarze potrafią masakrować mity wszelkich kultur. Zaryzykowałam, ponieważ autorka, Madeline Miller, jest filologiem klasycznym, uczy łaciny i greki, więc liczyłam na jej sympatię do mitologii.

Rzeczywiście Miller trzyma się faktów, korzysta z wersji Homera, ale wypełnia wszystkie puste miejsca, Opisuje przeżycia ludzi i wydarzenia pomiędzy punktami kulminacyjnymi mitycznej historii.

Chociaż w tytule mamy imię bohatera spod Troi, to nie jest on jedynym głównym bohaterem. Całą historię poznajemy z relacji Patroklosa, towarzysza i przyjaciela herosa. W "Iliadzie" jest postacią drugorzędną, a tutaj katalizatorem ważnych wyborów Achillesa. Patroklos jest narratorem, wszystko widzimy jego oczami od urodzenia aż do śmierci. Właściwie obserwujemy głównie rozwój relacji emocjonalnej dwóch chłopców, potem mężczyzn. Przeżycia są tu najważniejsze, uczucia wpływają na wybory. Znaczącą rolę odgrywa przeznaczenie, a dokładniej wyobrażenia o nim.

Powieść jest sprawnie napisane, akcja toczy się wartko, chociaż w znacznym stopniu rozwija się we wnętrzu narratora-bohatera, a raczej zostaje przefiltrowana przez jego uczucia, obawy, wiedzę o świecie. Ponieważ życie wewnętrzne mało się zmienia przez wieki, trochę mi zabrakło jakiegoś starożytnego klimatu. Są tu bogowie, antyczne obyczaje, ale dystans w czasie wydaje się minimalny.

Jeżeli ktoś ma słabość do mitów, lubi poznawać pominięte fragmenty znanych historii, zapewne nie będzie zawiedziony, choć możliwe, że zupełnie inaczej wyobrażał sobie niektóre historie.


"Tatiana i Aleksander"

Drugi tom losów bohaterów Jeźdźca miedzianego Paulliny Simons za mną. Zachwytu nie będzie.

Narracja Tatiany i Aleksandra odbywa się na kilku płaszczyznach. W pewnym sensie jest uzupełnieniem pierwszej części cyklu. 

Z jednej strony dowiadujemy się, "co było potem", czyli poznajemy losy Tatiany na wyspie Ellis, na którą trafiła po ucieczce z Rosji Radzieckiej, a potem w Nowym Jorku. Poznajemy jej nowych przyjaciół. Doktora Edwarda, który skrycie się w niej kocha, typową "amerykańską" przyjaciółkę Vikki, której mama robi na obiad wyłącznie lasagne, oraz pracownika Wydziału Imigracyjnego, który, jak wiele osób stających na drodze bohaterki, jest gotów zrobić dla niej wszystko. 

Przede wszystkim, pod groźbą skandalu dyplomatycznego, zdobywa dla niej informacje na temat rodziny męża, a także dowiaduje się, że Aleksander jest przetrzymywany gdzieś w Europie. Tatiana oczywiście bez męża żyć nie może i co i rusz podejmuje decyzje o tym, by opuścić wolną Amerykę i udać się na poszukiwania, mimo że dostała oficjalny akt zgonu Aleksandra, lecz oczywiście nie daje mu wiary. Jak się okazuje - słusznie. W międzyczasie wychowuje synka - Anthony'ego, nazwanego tak na cześć zaginionego ojca (pierwsze imię Aleksandra to Anthony). 


sobota, 21 czerwca 2014

Pięćdziesiąt twarzy

foto: Karpeek

Nie, nie Greya :-)
Pięćdziesiąt twarzy w zwykłych obiektach.
Wiem, że to nie ma nic wspólnego z klubem, ani nawet z czytaniem, ale jest tak śmieszne, że postanowiłam się z Wami podzielić. 
Poniżej wstawiam link do zdjęć pięćdziesięciu obiektów, które wydają się na nas patrzeć. Jeśli ciekawi Was kurczakowy kościół, podejrzliwy dom, maniakalny mokasyn czy przerażona papryka, zapraszam do oglądania. 
Uwaga: mogą się przydać chusteczki do ocierania łez ze śmiechu.


Ps. A zdjęcie zrobiłam nad Zalewem Zegrzyńskim. Nie trzeba zbytnio wysilać wyobraźni, żeby ujrzeć twarze, ale na pewno temu, kto je namalował wyobraźni nie brakowało :-)

Na pochmurne dni

foto: Karpeek

Pogoda nie rozpieszcza, trzeba czytać!
Jakie kartki właśnie przerzucacie?
Ja czytam "Tatianę i Aleksandra" Paulliny Simons i obawiam się, że po skończeniu lektury nie będę miała dobrych wieści. Czekam końca. Może zdarzy się jeszcze coś, co mnie zachwyci. A może jutro będzie słoneczniej i książka przestanie mieć pierwszorzędne znaczenie.

środa, 18 czerwca 2014

"Moja walka"



Na spotkaniu zorganizowanym w ramach Big Book Festival, autor książki Moja walka, Karl Ove Knausgard powiedział, że nie chciał w książce myśleć, chciał pisać o uczuciach. Po lekturze pierwszego z sześciu tomów autobiografii można stwierdzić, że mu się to udało.

Karl Ove Knausgard to czterdziestosześcioletni pisarz z Norwegii, syn nauczyciela i pielęgniarki. Studiował historię sztuki i literaturoznawstwo. Obecnie mieszka w Szwecji z żoną i trójką dzieci. Jego autobiografia Moja walka (Min kamp) szybko stała się bestsellerem w całej Skandynawii. Książka jest laureatem nagrody Brageprisen – norweskiego odpowiednika Nike, została przetłumaczona na wiele języków (Pierwszy tom możemy już czytać po polsku. Drugi ma się ukazać niebawem.), przyniosła autorowi rozgłos, ale i niewygodny szum związany z faktami, które opisał, a zwłaszcza dotyczącymi jego relacji z ojcem. Bo z kim Karl Ove prowadzi tytułową walkę, jeśli nie z nim?

Moja walka (a konkretnie jej pierwszy wydany po polsku tom) to autobiografia bolesna, niewygodna, to dzieło monumentalne, bo na 6 tomów składa się aż 3500 stron. To opowieść o zwykłym człowieku spisana przez niego samego. Zero ghost-writera, absolutna autentyczność i szczerość. To strumień świadomości, zaskakujący poziomem detalu. Kto z nas pamięta tak szczegółowo np. jedno ze spotkań z dziadkami, żeby napisać:
         Babcia miała okrągłą, ciemną futrzaną czapkę, którą zdjęła i kilka razy uderzyła nią o rękę.
To oczywiste, że Moja walka nie jest zwyczajnym zapisem historii, a klasyczną (o)powieścią. Gdybyśmy pozmieniali imiona, głównym bohaterem uczynili dowolnego człowieka, mielibyśmy do czynienia z trzymającą w napięciu historią o samotniku, który chce zwrócić na siebie uwagę apodyktycznego ojca. Pisząc o książce, autor stwierdził:

Chciałem też pokazać, że jestem od niego lepszy. Większy. A może po prostu chciałem, żeby był ze mnie dumny? Żeby traktował mnie z szacunkiem?


wtorek, 17 czerwca 2014

Spotkanie DKK

Zapraszamy na spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki

26 czerwca (czwartek) o 17.30

 


  Będziemy rozmawiać o życiu cygańskiej poetki Bronisławy Wajs (Papuszy), a wiedzę będziemy czerpać z biografii napisanej przez Angelikę Kuźniak oraz wszelkich źródeł, do których sięgną Klubowicze.



mała podpowiedź  ortograficzna

Cygan(człowiek narodowości cygańskiej) -na, -nie; ci -nie(nie: Cygani), -nów
  
Romowie(Cyganie) -mów; przym.: romski



poniedziałek, 16 czerwca 2014

"W ciemność"

Cormac McCarthy to jeden z największych klasyków literatury amerykańskiej. Z tych jego książek, które przeczytałam, bije charakterystyczny styl: ciemność i oszczędność słowna.

Ostatnio przeczytana przeze mnie powieść McCarthy'ego to W ciemność. Znajduje się ona na drugiej pozycji w moim rankingu McCarthy'ego (za genialną Drogą), jednak również nie pozostawia czytelnika obojętnym.

W ciemność to powieść drogi, historia rodzeństwa Rinthy i Holme'a, żyjących w nędznych warunkach "gdzieś" w Ameryce początków XX wieku. Rinthy rodzi dziecko, które Holme w tajemnicy wynosi i pozostawia w lesie. Rinthy przeczuwa, co się stało i wyrusza na poszukiwanie syna. Holme udaje się jej śladem.

Charakterystyczne dla tej powieści jest malowanie słowem. Świat przedstawiony jest mroczny, pełen przemocy, nieszczęść, duchów, zgnilizny, jakbyśmy przez cały czas przedzierali się przez jakieś bagna. Przy tym język jest bardzo oszczędny, pozbawiony zbędnych ozdobników, a żeby wywołać w czytelniku grozę, autor nie nazywa rzeczy po imieniu, a opisuje je szczegół po szczególe, wrażenie po wrażeniu, wywołując tym ciarki na plecach.


Z czym na długi weekend?


Zbliża się długi weekend. Oby słoneczny i ciepły. Jaką lekturę zamierzacie czytać podczas dłuższego odpoczynku?

Ja nie mogę się zdecydować, więc biorę dwie :-) 

Pierwsza to najnowsza powieść Katarzyny Bondy Pochłaniacz. Jest to pierwszy z cyklu czterech kryminałów, których główną bohaterką jest Sasza Załuska. Załuska jest profilerką, czyli tworzy profile nieznanych sprawców przestępstw. Pierwszemu tomowi cyklu patronuje żywioł powietrza. Pisarka zdradza czytelnikom tajemnice osmologii - nauki o zapachach. 

Moja druga lektura na długi weekend to Tatiana i Aleksander Paulliny Simons. Również jest to książka z cyklu zapoczątkowanego przez powieść Jeździec miedziany. Jest to dalszy ciąg losów tytułowych bohaterów. Splot dramatów, wybuchów miłości i trudnych decyzji.

Dlaczego taki wybór? Po pierwsze: tym razem stawiam na kobiety. Po drugie powieść Bondy ciekawi mnie nie tylko dlatego, że autorka jest świetną nauczycielką pisania, ale i dlatego, że być może mamy do czynienia z nową, polską wersją Lisabeth Salander. No nie wiem, w każdym razie pojawiła się na polskim rynku nowa, ciekawa, silna bohaterka. Kobieta! Jeśli chodzi o Simons, to pierwszy tom powieści jest naprawdę sprawnie napisany, romans chwyta za serce, Leningrad w czasie wojny to, dzięki błyskotliwym opisom, bohater sam w sobie. Jednym słowem, idealna lektura na ciepłe dni.

Moje propozycje już znacie. A Wy? Jakie lektury będą Wam towarzyszyć od czwartku? Czy może będzie to Papusza na kolejne spotkanie DKK Koński Jar?


niedziela, 15 czerwca 2014

Na żywo z Knausgardem


Big Book Festival pozwolił czytelnikom poznać wielu cenionych współczesnych pisarzy, w tym Karla Ove Knausgarda, autora "Mojej walki", z którym spotkanie odbyło się w sobotę w Domu Artysty Plastyka, przy ul. Mazowieckiej 11a.

Karl Ove Knausgard przybył na spotkanie punktualnie i bez zniechęcenia odpowiadał na pytania, prawdopodobnie te same pytania po raz tysięczny. Ponieważ napisał, co napisał, czyli sześciotomową autobiografię, musiał stawić czoła dwugodzinnej wiwisekcji na własnej osobie. Sam zresztą przyznał, że po każdym takim spotkaniu czuje się wykończony emocjonalnie. Po czym dodał, w swoim żartobliwym stylu: "i to chyba nie jest dobre".

Karl Ove jest mężczyzną wysokim, dobrze zbudowanym, jednak nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że kiedy wstał, by odpowiedzieć na pytania publiczności, ugiął się niejako pod ciężarem tematu swojej książki i pytań o życie osobiste.

Opowiadał między innymi o relacji z bratem, która ani trochę nie ucierpiała po publikacji książki. Co więcej, w książce stwierdził, iż nigdy nie patrzyli sobie z bratem w oczy ani nie podawali sobie ręki. Zmieniło się to dokładnie po publikacji. Choć podobno w reakcji na nadesłany rękopis pierwsze słowa brata brzmiały "twoja pieprz***a walka". Trudno jednak inaczej określić 3500 stron tekstu na temat niełatwego życia z ojcem Karla Ove i Yngvego. 

Autor wyjaśnił również sprawę procesu, jaki chciała mu wytoczyć rodzina, która uważała, że Karl Ove pisze o swoim ojcu nieprawdę. Przede wszystkim do żadnej rozprawy nie doszło. Wprawdzie rodzina chciała wstrzymać druk książki, a autor zaproponował im zmianę imion, jednak doszedł do wniosku, że kto jak nie on powinien napisać o ojcu, dodając że Norwegia to mały kraj, a nazwisko Knausgard nosi tam tylko jedna rodzina, trudno więc, by zmiana imion cokolwiek dała. Autor przyznał jednak, że w dalszych tomach próbował się bardziej cenzurować, być względem innych "bardziej miły", choć nadal to, co pisał było prawdziwe.

Knausgard opowiadał o ojcostwie, o swoich pasjach, o stylu pracy nad książką, o narzuconym sobie limicie minimum pięciu stron dziennie, o systemie wspierania pisarzy w Norwegii.

W rozmowie pojawił się również wątek polski. Otóż Karl Ove zna "Dzienniki" Gombrowicza i jest wielbicielem jego prozy. Dodał, iż Gombrowicz jest w Norwegii znanym i cenionym autorem. 

Nie obyło się bez rozmów o ulubionym sporcie pisarza, piłce nożnej, i o sytuacji na mistrzostwach świata.

Publiczność podziękowała autorowi gromkimi brawami. Sala wypełniona była po brzegi. Pomimo że prowadzący powinien, w moim odczuciu, częściej dopuszczać do głosu samego autora, myślę że każdy wyniósł ze spotkania coś dla siebie. I nie chodzi jedynie o autografy z osobistą dedykacją.


Więcej szczegółów na temat "Mojej walki" Karla Ove Knausgarda zdradzę wkrótce!

środa, 11 czerwca 2014

Róbta co chceta

Róbta co chceta - tak najłatwiej i najpełniej można opisać o czym są dwa tomiki edytoriali do "Tygodnika Powszechnego" ks. Adam Bonieckiego.


 "Zwyczajna mądrość", dla tych, którzy potrzebują się czasem zatrzymać w naszym szalonym pędzie codziennego życia i choć na krótka chwilę zastanowić czy biegnie we właściwym kierunku i czy aby na pewno na dotarcie do celu nie ma innego sposobu?

Ja z zachwytem odkryłam cudowny dystans autora do rzeczywistości i siebie samego już podczas spotkania autorskiego, w klubie Państwomiasto na warszawskim Żoliborzu, a lektura obu tomików, które pochłonęłam przez weekend tylko mnie w tym przekonaniu upewniła.

Teksty z pozoru dość łatwe i przyjemne są o bardzo ważnych, często bardzo trudnych sprawach, o których w tym naszym, skądinąd pięknym kraju, tak trudno zwykle rozmawiać.

W otchłani książki



Portal Lubimy Czytać opublikował ciekawy tekst zatytułowany Kiedy książka naprawdę wciąga...

Możecie zrobić sobie test sprawdzający, czy zdarza wam się wpaść do otchłani czytanej książki. Ankieta zawiera piętnaście demaskatorskich pytań :-)

A zatem przyznajcie się sami przed sobą, jak to jest z waszym niepohamowanym głodem czytelniczym. Czy w połowie książki zdarza wam się zamówić wszystkie tomy serii? Czy wydajecie z siebie ryk lwa, gdy ktoś z domowników próbuje was od książki oderwać?

Ja na wiele pytań odpowiedziałam twierdząco. Dwójka, ósemka, dziesiątka, jedenastka i dwunastka to u mnie po prostu klasyka.

Od ubiegłego roku praktykuję pewien proceder. Kiedy jest ciepło, jak teraz, chodzę do pracy piechotą. To jakieś cztery i pół kilometra. Chodzę do pracy... czytając! Podobno ludzie z firmy zaczynają już o mnie opowiadać ;-)

A wam zdarza się utonąć w książce?

wtorek, 10 czerwca 2014

Kontrowersyjna sobota

Głośno u nas ostatnio o norweskim pisarzu Karlu Ove Knausgårdzie. Napisał bowiem powieść autobiograficzną Moja walka, której pierwszy tom ukazał się w kwietniu w Polsce. (Świetne tłumaczenie.) W oryginale książka weszła na rynek w 2009 roku.

Moja walka to międzynarodowy bestseller, niezwykle mroczny, opisujący życie autora w najdrobniejszym szczególe (Karl Ove przewidział na swoją opowieść aż 6 tomów). Problem polega na tym, że opisując siebie, nie mógł nie uwzględnić otaczających go osób i tu m.in. leży jedna z przyczyn kontrowersji. Po pobieżnej lekturze informacji na temat autora dowiedziałam się o procesach wytaczanych przez członków rodziny, ale dotarło do mnie również wyznanie autora, że przed publikacją rozesłał do wszystkich manuskrypt. Ciekawe.

Abstrahując od powyższych kwestii, powieść jest mocna. Ma naprawdę wiele do zaoferowania. Dlaczego? Szczegóły zdradzę po przeczytaniu książki. Jestem w jednej trzeciej drogi.

Tymczasem zainteresowanych osobą pisarza zachęcam do udziału w spotkaniu w sobotę, organizowanym w ramach Big Book Festival.

MOJA WALKA / MY STRUGGLE
Karl Ove Knausgård
Prowadzi Paweł Goźliński

14.06 15.00-17.00
Dom Artysty Plastyka